Widzę zdjęcie sukienki w katalogu, dostaję wykrojony materiał i komponuję wzór...
Sama kompozycja wszystkich elementów zajęła mi sporo czasu - dopasowałam wzór niebieskiego kwiatu, lawendy, drobnych kwiatuszków wyciętych z kolejnego wzoru oraz liści z jeszcze innego.
Nigdy nie kopiuję dokładnie projektów, którymi się inspiruję. Zwykle nawiązuję do nich kolorystyką i kompozycją, a używam wzorów, które mam w swoich zasobach (w tej chwili przypuszczam, że mam ponad 5000 wzorów, cały czas dokładam nowe. Biorąc pod uwagę możliwość wycinania, łączenia, obracania, odbić lustrzanych wzorów, potencjał jest niewyczerpalny).
Ułożenie wzoru, choć wydaje się proste i przyjemne, jest najtrudniejszym i najbardziej żmudnym, czasochłonnym elementem mojej pracy. Kiedy tylko uzyskuję pierwszy zadowalający tamborek, zaczynam haftować, a resztę układam podczas pracy maszyny, dopasowując wzór do potrzeb (czasem własnych błędów!). Setki razy modyfikuję projekty, ale na koniec satysfakcja z efektów wynagradza każdy trud.
Sukienka, która powstała w ten sposób, jest ozdobiona na całym obwodzie, a wysokość wzoru to ponad 60 cm. Tamborek został założony 14 razy :) Cały proces trwał około tygodnia.
Tak wygląda (jeszcze niewykończona) suknia na manekinie.
A tu kilka detali, na których widać użycie brokatowych nici Super Twist. Dzięki nim kreacja nabrała elegancji i wieczorowego blasku.
Dodam jeszcze, że najważniejszą rzeczą w hafcie jest odpowiedni podkład. Tutaj musiałam zastosować solidną fizelinę wydzieralną tylko w jedną stronę, zapewniającą stabilność. Dzięki niej, po wyprasowaniu haft jest gładki, nie ma zmarszczeń w przerwach pomiędzy kwiatami. Żeby uzyskać ten efekt należy również po ukończeniu haftu zadbać o bardzo ostrożne wycięcie fizeliny małymi nożyczkami jak najbliżej haftu.
Sporo w tym wszystkim pracy i ręcznej i umysłowej w programie. A wydaje się, że maszyna sama haftuje... :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz